Przejdź do głównej zawartości

Kącik dla nowego członka rodziny

Sprawa wydawałaby się prosta. Czy na pewno?
W naszym domu ściany są białe, panuje dość chłodny nowoczesny wystrój. Jak dowiedziałam się na różnych warsztatach prowadzonych przez specjalistów (np Pawła Zawitkowskiego) dziecko nie lubi nudy, a największą rozrywką w pierwszych miesiącach życia jest dla niego... patrzenie. Maluch nie mając jeszcze panowania nad swoim ciałkiem nie może pobawić się pluszakiem czy własnymi rączkami, może polegać więc wyłacznie na wzroku, który też do najdoskonalszych nie należy.
Ile można wpatrywać się w biały sufit czy beżowe ściany, których tak wiele w polskich domach? Nuda!

Ale zacznijmy od przysłowiowej koszuli, czyli tego co najbliżej.
Łóżeczko jakie jest, każdy widzi. Niewiele tu możemy zdziałać, sama zdecydowałam się przemalować nasze drewniane łóżeczko na biało (znowu te szpitalne kolory!), bo to kolor który uwielbiam. Jak możemy umilić dzieciątku pobyt w tej jego rezydencji? Z pomocą przychodzą tzw ochraniacze na szczebelki, które potrafią wyglądać naprawdę fantastycznie. Wzory i kolory powinny być wyraziste, kolory żywe (rodzice kochają patrzeć na bobasa otoczonego pastelami, a on zwyczajnie ich nie widzi). Niech w łóżeczku coś się dzieje! 
Nie oznacza to w żadnym razie, że namawiam Cię do zakupu kosztownego zestawu pościeli do łóżeczka (których ceny potrafią sięgnąć absurdalnych pułapów). Wystarczy pstrokata lamówka którą zrobisz z kawałka wstążki z pasmanterii, a jeśli potrafisz, uszyj taki ochraniacz samodzielnie, to proste jak drut - wystarczą dwa prostokątne kawałki materiału i jakieś wypełnienie (zwykła podpinka stosowana w kurtkach). Koszt naprawdę niewielki, odrobina pracy, a radość dziecka ogromna. Nasza zresztą też! ;) 



To może karuzelka uratuje sytuację i sprawi, że nasze dziecię nie zdecyduje się udusić własną pieluchą z nudów? Zakochałam się w karuzeli z projektorem i kołysanką Fishera, słodziachne miśki przebrane za motylki po prostu mnie rozczulają. Ale tu znowu skucha, bo delikatne kolorki nie zainteresują małego dziecka. Co można na to poradzić? Jeśli masz zmysł techniczno-krawiecki możesz uszyć ozdoby według własnego pomysłu z dowolnych tkanin. Dziecko nie będzie oceniać Twoich umiejętności, ważne dla niego by było fajnie i kolorowo. Najbardziej oryginalnym pomysłem z jakim się spotkałam była... folia ratownicza! Tak, nic innego tylko połyskujące paski pociętej folii (zawieszone rzecz jasna poza zasięgiem malucha), które połyskując skupiają na sobie uwagę malca. Można? Można. Rzecz prosta i tania, a po miesiącu nie żal wymienić takiej folii na coś nowego (przecież natura lubi różnorodność). Mogą to też być kolorowe wstążki lub paski tkaniny.



Kiedy berbeć urośnie na tyle by zacząć podziwiać świat ciut dalej, na pewno zainteresuje go otoczenie łóżeczka. I tu trzeba było przeprowadzić rewolucje - koniec z moją ukochaną bielą, trudno. Młoda ma swoje prawa i dla świętego spokoju trzeba jej zapewnić jak najmilsze warunki. I chociaż my zdecydowaliśmy się na pomalowanie ściany przy łóżeczku w kolorowe pasy, rozwiązań jest masa, jedne wymagają większego nakładu pracy i środków, inne mniejszego. Jeśli masz do dyspozycji pokój dla dziecka, super. Jeśli nie, nic nie szkodzi. Wystarczy kolorowa naklejka w pobliżu łóżeczka, ich wybór jest przeogromny, niektóre są naprawdę piękne.
Lubisz kreatywne zabawy? Wyczaruj jakieś cuda z papieru lub tkanin i powieś na ścianie (szczególnie jeśli niedługo planujesz przenosiny malucha do własnej sypialni i nie chcesz mieniać wystroju swojej). Internet jest pełen inspiracji. W osobnym tekście znajdziesz wkrótce instrukcję jak samodzielnie wykonać dekoracyjne ramki na ścianę, możesz w nich powiesić zdjęcia maluszka, drobne pamiątki lub po prostu ozdoby.



Mój typ to pasy. Jak to zrobić? Wystarczy wiadro jasnej farny, ze 2 lub 3 pigmenty, wałek do malowania i spor taśmy malarskiej. Pomieszaj farbę z pigmentami w osobnych słoikach w różnych proporcjach by uzyskać kilka odcieni. Następnie taśmą wyznać grubość pasów... i maluj :) 



Udanej zabawy z dekorowaniem miejsca dla bobasa (a naprawdę jest to frajda!)

Komentarze