Przejdź do głównej zawartości

Bez taty?! No way!

Kocham moje dziecko najmocniej na świecie. Zmienia mnie na lepsze, moje życie nabrało zupełnie innego smaku kiedy Nula w nim zagościła.
Ale jak w życiu każdej mamy, także i w moim bywają takie dni, że w progu wręczam dziecko tatusiowi i zamykam się w łazience. Nawet najwspanialszy rodzic na Ziemi ma czasami dość, jest tak zmęczony (fizycznie ale przede wszystkim psychicznie) że musi uciec od swojego Skarba chociaż na chwilę. Tylko troszkę pobyć sam na sam ze sobą, posłuchać ciszy, znaleźć chwilę na głębszy oddech.
I tu pojawia się w mojej głowie taka myśl... A komu wręczają dziecko samotne mamy? Kto je wyręcza w codziennych sprawach gdy... nikogo nie ma obok? Nie mają te cudownej chwili na oddech? W weekend nie mogą pospać chwilę dłużej gdy maluchem zajmuje się ktoś inny?
I myślę sobie, że wszyscy samotnie wychowujący swoje dzieci rodzice (bo przecież nie tylko mamy) to prawdziwi bohaterowie dźwigający na swoich barkach więcej niż można przypuszczać. Dodajmy do tego pracę zawodową i samotne ogarnianie spraw domowych i myśli samobójcze same pchają się do łba.
Głęboki ukłon w Waszą stronę, kochani. Zajmowanie się dziećmi to cudowna i ciężka praca ale zajmowanie się nimi w pojedynkę... Co za szczęście że one potrafią osłodzić każdy żal, każdy smutek... i każdą samotność.

Komentarze