Przejdź do głównej zawartości

Do luzu trzeba dojrzeć

Kiedy rodzi się mały człowiek mamy nieprzemożną potrzebę by go chronić, to naturalne, tak zostaliśmy stworzone.
Dziś jednak wiem, że swoją troską mogłabym skrzywdzić dziecko, odebrać mu coś, stanąć na drodze jego zrównoważonemu rozwojowi.
Kiedyś brudne ręce mnie przerażały, przecież ona zaraz włoży je do buzi! Ano włoży albo nie włoży. Ale bawiąc się w błocie pozna jego fakturę, przekona się, że jest zimne a ta wiedza potrzebna jest każdemu człowiekowi, prawda? Chcemy jak najwięcej wiedzieć o otaczającym nas świecie ale jak się dowiedzieć, jeśli wciąż usuwane są z naszej drogi kolejne "zagrożenia"? Tego lata dorosłam do malin z krzaka i robaków w rączkach, do skakania po kałużach i spacerów w deszczu, do lodów w chłodne dni i sikania na trawę. Nawet zaakceptowałam fakt, że moja dwulatka kocha wieczorną kaszkę pić z butelki,bo to pomaga jej zasnąć, już nie oduczam jej tego na siłę. I pozwalam malować farbami po rękach. I pozwalam całować naszego kota, przecież sama to robię...
Na szczęście rodzice też dorastają razem z dziećmi :)

Komentarze

  1. Akurat lody w chłodniejsze dni są bezpieczniejsze od lodów w trakcie upałów. ;-) Oczywiście wiem, co masz na myśli. Ja chyba od początku mam luz jeżeli chodzi o brudzenie się, swobodne eksplorowanie otoczenia, poznawanie świata na sposób znany tylko memu dziecku. Ale są sprawy, które wywołują we mnie lęk, np. choroba. Oczywiście nie panikuję przy katarze czy podwyższonej temperaturze, ale z tyłu głowy krąży myśl, że zdrowie dziecka jest bezcenne. Ale to chyba mały offtop się zrobił... ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz