Przejdź do głównej zawartości

Hity pierwszego roku

Uff... gorący czas nastał, nie tylko w związku ze zbliżającymi się Świętami ale... nadchodzącym najwyraźniej buntem dwulatka (bo bunt półtoraroczniaka nie istnieje, prawda? ?)

Niemniej udało mi się dokonać parę podsumowań naszych przygód z Nulą. Oto pierwsze z nich.

Hity pierwszego roku
Przedmioty niepozorne, a które zmieniły nasze życie na lepsze. Mam nadzieję że znajdziecie wśród nich coś dla siebie.




  • puzzle piankowe - chyba nie trzeba ich przedstawiać. Bezpieczniejsze niż podłoga, łatwiejsze w utrzymaniu niż dywan. Same plusy.


  • Dzięki wczesnemu wprowadzeniu do użytku szczoteczek dla niemowląt nie mieliśmy najmniejszego problemu z rozpoczęciem przygody z myciem zębów. Pisałam o tym tutaj i z całego serca polecam. Koszt banalny a Młode od wczesnych miesięcy przyzwyczaja się do gmerania w paszczy. Nie mówiąc już o korzyściach płynących z masażu swędzących dziąseł ;-) 


  • Mamy wiele (naprawdę wiele!) gryzaczków, jedne kupiłam sama, inne Nula dostała w prezencie. Prawie żadnego z nich nie była w stanie gryźć! Czy producenci przewidują że użytkownikami będą mikroskopijne buźki i niezbyt wprawione rączki? ? Jedynym modelem z którym Mała radziła sobie mając 5 miesięcy był ten. Wypustki bez kłopotu mieszczą się w buzi, służą także za uchwyty, czy to nie genialne? !


  • Bąbel miewa gile, wiadomo. I dopóki gile wynikają z naturalnej działalności noska (czy suchego powietrza), sprawdzi się dosłownie wszystko- gruszka (choć te starego typu, nierozkladane na części kojarzą mi się mało higienicznie), fridy i innego rodzaju aspiratorki zasilane rodzicielskim plucem lub ręką. Jednak gdy pojawia się katar to już zupełnie inna historia. Zamiast wypluwać płuca radzę zaopatrzyć się w Katarek, mistrza w odciaganiu wydzieliny z nosa. Porzućcie obawy że niechcący wyssiecie dziecku mózg, urządzenie jest skuteczne i delikatne zarazem (przetestowałam na sobie). Gdy maluch nie może spać przez katar, Katarek naprawdę ratuje życie. 

  • Duże waciki kosmetyczne. Co w nich odkrywczego? Ano sporo. Nie jestem fanką nawilżanych chusteczek, w domu stanowczo wole myć dziecko wodą. Duże prostokątne waciki są bezkonkurencyjne w porównaniu ze zwykłymi kosmetycznymi, z wielorazowymi eko- diy i nie wiadomo czym jeszcze. Zawsze mamy w domu zapas i zdecydowanie nie rozstaniemy się aż do czasu opanowania nocnika. A teraz można kupić je w każdym markecie (początkowo musiałam jeździć po nie do Tesco (firma Gaga), pojawiły się na szczęście choćby w Lidlu). Odradzam Kindii- zostawiają watę na skórze...
  • skarpetki stopki - chyba każda mama wie, że zakładanie mikroskopijnych skarpetuniów po raz 15862 w ciągu dnia bywa frustrujące. Tylko raz udało mi się trafić na skarpety, które nie zjeżdżały z wąskiej stópki mojej wiercipiętki. Ba! choćby i chciała, sama nie zdejmie ich za żadne skarby! Kupione w H&M, świetne jakościowo, ładne.... NO I NIE SPADAJĄ! Jest jeden problem. Zostały przywiezione z Nl, tu w Polsce nie dość że takich nie znalazłam, to jeszcze żadne inne nie trzymają się na stópkach. Foto poglądowe, tamtych za diabła nie mogę znaleźć... 

  •   



Komentarze

  1. Gryzak i szczoteczki otrzymane od Was - również były hitem mojego synka. Ale wczesne wprowadzenie szczoteczek nie uchroniło nas przed problemem mycia zębów. Tzn. problemem nie jest mycie, bo Franek i szczoteczki lubi, i pastę do zębów (a tę to wręcz uwielbia i najchętniej jadłby ją wprost z tubki, niczym musy owocowe z saszetki), ale zagryzanie zębów podczas szczotkowania, co utrudnia porządne czyszczenie. Mam nadzieję, że niedługo synek z tego wyrośnie, bo inaczej marnie widzę ochronę przed próchnicą...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz