Przejdź do głównej zawartości

Maluch lubi być pożyteczny! Wstęp do obowiązków domowych

Choć babcia Nuli twierdzi, że "męczę dziecko", jestem mocno przekonana, że maluch zaznajomiony od samego początku z myślą, że coś "musi" przyjmuje to jako fakt, nie analizuje, nie neguje. Tak jest i z tym się nie dyskutuje. Dlatego odkąd moja córka nauczyła się chodzić, uczy się także utrzymywać porządek. Włożenie kilku klocków do pudełka nie jest wielkim wysiłkiem, wytarcie plamy z soku nie robi krzywdy, a wrzucanie brudów do kosza zamiast pod kosz nie boli.
Na naukę nigdy nie jest za wcześnie, tyle że metody nauczania powinny być dostosowane do wieku ucznia.
Ucząc dziecko dziś, że musi po sobie sprzątać, jutro nie będziemy ścielić łóżka nastolatkowi. Robimy to zarówno dla siebie jak i dla dziecka. Nikt nie lubi flejtuchów.

Poza tym obserwuję jaką frajdę ma mój Dzieciak, kiedy przydzielam jej zadania. Kiedy coś jej się udaje, jest z siebie dumna,czuje się ważna i potrzebna. Ma dopiero dwa latka, firan zatem nie powiesi, a po jej wycieraniu stołu trzeba jednak poprawić. Ale ma poczucie dobrze spełnionego obowiązku i buduje swoje poczucie wartości, a właśnie to się liczy.
Poczytuję sobie za sukces, że wie że plama to kłopot, że rozsypane paluszki trzeba pozbierać, a bałagan w pokoju wywołuje w niej negatywne uczucia.
Nie bójmy się przydzielać małym dzieciom małych obowiązków. To inwestycja w ich osobowość za kilka lat.

Komentarze

  1. Nie mam jeszcze dzieci, ale w moim domu latają dwa cudowne karaluchy - na dole mieszka siostra z rodziną, a ja dzieciakom "ciotkuję". Od małego w moim otoczeniu - czy w rodzinie, czy u znajomych - było całe mnóstwo dzieci, i od zawsze darzę je miłością nieskończoną!
    I właśnie tak sobie obserwuję, jak siostra bawi się w wychowanie, i - moim skromnym zdaniem - dobrze jej to idzie. Uczy dzieci odpowiedzialności i obowiązkowości.
    7-letni Michaś wie, że jak zmywarka zaśpiewa, to trzeba iść uprane naczynia rozładować. Tola z kolei, w wieku dwóch lat, płacze, kiedy nie pozwoli się jej obierać warzyw na zupę, a do ścierki i "psikadła" to pierwsza leci.
    Ot, takie drobne rzeczy. I nigdy, przenigdy nie przyszło mi do głowy, żeby wykonanie tych czynności było powodem ich smutku. Dla dzieciaków to radość, bo czują się ważne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dziś usłyszałam, że zbyt wcześnie uczę mojego synka pewnych rzeczy, m.in. sprzątania właśnie. Tymczasem ja niczego go nie uczę. To on uczy się wszystkiego przez obserwację, a ja jedynie staram się zadbać o bezpieczną przestrzeń dla jego działań. I tak oto mój 16-miesięczny synek pomaga załadować pralkę, wyjmuje czyste sztućce ze zmywarki i układa je w szufladzie, wyrzuca śmieci do kosza pod zlewem i wkłada swoje wyprane skarpetki w odpowiednie miejsce. Jestem dumna z niego i cieszę się, że on ma tak ogromną satysfakcję nabywania nowych umiejętności. Oby to zaprocentowało na przyszłość. :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz