Przejdź do głównej zawartości

I ty możesz być supertatą Dorota Zawadzka

Znacie Sumernianię? Pewnie, ze znacie. Każdy rodzic, ba! Każdy Polak o niej słyszał. Jej popularność była swego czasu porównywalna z popularnością Dody 😉
Dziś na tapecie jeden z jej poradników, kierowany tym razem do tatusiów. Oceniam go z własnej perspektywy (mąż nie dał się namówić na współtworzenie wpisu) ale mam nadzieję, że i taka recenzja komuś posłuży.

Pierwsze co uderza to strona wizualna, bardzo ładna, dopracowana... i żywcem ściągnięta z serii Mamo, Tato co ty na to Pawła Zawitkowskiego. Chyba że było odwrotnie i to Dorota Zawadzka była pierwsza, nie wiem, nie wnikam.
Merytorycznie książka też bardzo mi odpowiada. Skupia się na podejściu całościowym do dziecka jako osoby społecznej, nie ogranicza się do pielęgnacji ale kładzie nacisk na psychiczne uwarunkowania jakim podlega dziecko w relacjach z ojcem.
Dodatkowo wspaniale objaśnia co może dziać się w głowie przyszłej mamy, która targają trudne emocje stanu błogosławionego i jak sobie z tym poradzić. Nawiązuje też do lęków samego ojca w związku z rewolucją, jaka ma się dokonać wraz z pojawieniem się dziecka.
Znajdziemy tu instrukcje jak radzić sobie z napadami histerii, nieodpowiednim zachowaniem na placu zabaw, są propozycje zabaw i sugestie jak można zbliżyć się emocjonalnie do dziecka by więź była silna i szczera.
To wszystko brzmi utopijnie, nie sądzisz? Jak recepta na szczęście rodzinne w pigułce. Wiecie co ja o tym sądzę? PORADNIK JEST GENIALNY i inny od wszystkich innych. Polecam każdemu (nie tylko ojcom!) bo to dodatkowy punkt widzenia dla mam, a tego nigdy dość. Ta książka skłoniła mnie do sięgnięcia po kolejne wydania tej autorki i na pewno podzielę się wrażeniami z kolejnej lektury.








Komentarze

  1. Ciekawe, czy mój mąż by się za nią wziął :) Raczej wątpię. Za to ja chętnie bym się z nią zapoznała. Rzeczywiście jest ciekawa wizualnie, chociaż jeśli rzeczywiście jest to zrzynka, to baaardzo słabo.

    Porównanie do popularności Dody mnie rozbawiło :) Ale w pozytywnym sensie, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, mój mąż też nie dał się skusić. Jego strata ;)

      Usuń
  2. Nie jestem mamą, więc nie mogę się za bardzo wypowiedzieć. Jeżeli chodzi o stronę wizualną, to książka jak najbardziej zachęca do lektury. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe :) jestem w trakcie czytania Sztuki kochania i tam rola ojca jest zdecydowanie niedoceniana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sztuka kochania?? czy to nie tematyka łóżkowa? co tam piszą ciekawego o ojcu?

      Usuń

Prześlij komentarz